Niespełna roczna Tara, na zaproszenie właścicielki jej ojca, Leroya, po raz pierwszy brała udział w tygodniowym obozie szkoleniowym. Południe Czech, środek lata, temperatura dużo powyżej 30 stopni C. Dała radę, byłam z niej dumna! Dzielnie „walczyła” z pozorantem, tropiła i uczestniczyła w zajęciach z posłuszeństwa. W wolnych chwilach pływała w rzece, chłodziła się w strumieniu i bawiła z dziećmi. Gdyby nie odległość (900km) korzystałybyśmy co rok, bo warto było.