Gandi Pałacowe Piękności

Gandi Pałacowe Piękności

Gandi Pałacowe Piękności – champion Polski, champion Litwy, champion weteranów, Baltic Winner 2011.

Zdrowie:

HD-A

tarczyca – w normie

DM: N/DM

serce i oczy – bez zmian

Urodzona 5.08. 2005r.
Matka: Eshi Gośmir
Ojciec: Arne vom Brambusch
Rodowód Gandi na working-dog:
https://www.working-dog.com/dogs-details/173332/Gandi-Palacowe-Pieknosci
Jak wspomniałam wcześniej była moim pierwszym hovawartem. Dożyła sędziwego wieku, bardzo rzadko spotykanego u hovawarta – prawie 15 i pół lat. Umarła 19 grudnia 2020 roku. Do końca dzielna, do ostatniej chwili nam oddana. Przeżyłam z nią chwile wesołe, smutne a nawet tragiczne. Była niezwykle radosną, kontaktową i bardzo mądrą suczką. Parafrazując słowa Goethego „gdzie słyszysz śpiew tam wchodź, tam dobre serca mają” u Gandi „śpiew” wystarczy zamienić na „śmiech” – i mamy całą Gandusię. Wesoła, radosna, ufna, ale też nieustraszona. Obdarzona wyjątkowymi cechami charakteru i o niezwykłej intuicji. Bardzo czujna, sprawdzała czy wszędzie jest porządek i czy wszyscy są bezpieczni. Mogłabym długo o niej pisać. Kochała ludzi, mimo że została przez tego jednego złego człowieka bardzo skrzywdzona. Pobili ją złodzieje. Długo dochodziła do siebie. Przeszłyśmy wówczas dramatyczny okres. O tym przykrym zdarzeniu, o którym wolałabym zapomnieć można przeczytać na stronie Polska.Hovawart. Poniżej link do tych wspomnień:
http://www.polska.hovawart.pl/index.php/czytelnia/portrety/192-gandi-hovawart-stroz
Ale jest twarda. Pozbierała się i było już tylko lepiej.
To Gandi dała drugie życie hodowli Pałacowe Piękności. Wydała na świat jeden miot pod przydomkiem Pałacowe Piękności, z którego jedna suczka (L’Di) kontynuowała potem tę linię. Jestem bardzo wdzięczna Alicji, hodowczyni,  że namówiła mnie wówczas (a był to rok 2008) na ten miot. Jej determinacja i siła przekonywania wygrała z moim steptycyzmem. Stało się to początkiem naszej ponad 10-letniej współpracy. Z mojej strony całkowicie bezinteresownej. Dzięki temu miałam okazję wiele doświadczyć i przeżyć. Były to bezcenne lekcje, a to czego się wówczas nauczyłam mogę wykorzystać obecnie w swojej hodowli. Tysiące przemierzonych kilometrów do domu Alicji, by móc patrzeć jak rozwijają się kolejne pokolenia Gandusi, by towarzyszyć w powitaniu  świata kolejnym miotom, wydawanym przez jej córkę i wnuczki.  Bardzo za to dziękuję. Połączyła nas też przyjaźń i wiem, że jestem w domu Alicji traktowana jak członek rodziny. „Nic dwa razy się nie zdarza”, ale też nic się nie kończy. Nadal możemy na siebie liczyć a naszych wspomnień nikt nam nie odbierze. Hodowla Pałacowe Piękności zawsze będzie w moim sercu, bo też i kawał serca jej oddałam. Pozostały w niej suczki hodowlane po mojej Gandusi, które kontynuują linię. Są mi bardzo bliskie.
Choć marzyłam, los sprawił, że nigdy nie doczekałam się córki Gandi. Jak widać marzenia nie zawsze się spełniają. Nie doczekałam się też jej wnuczki. Za to po wielu latach oczekiwań mam jej prawnuczkę, Tarę.